wtorek, 23 grudnia 2014

pochodzimy / we come

pochodzimy
z krajów najczarniejszych
z lądów niewyśnionych
ziem skażonych
kontynentu utracjuszy
i płaczących matek

żyjemy
nie do końca
zboczenie
w aberracjach
potępiamy dewiantów
którymi też jesteśmy

tam inni
przebierają się
zdobią i kreują
formę
która nas dusi

mówią o nas terroryści
myślimy za dużo
mówią
że się poprzewracało
w dupach
i że za dużo tego
dobrego

w tym się zgodzę
za dużo
tego
dobrego

a gdy człowiek zbłądzi
powinien zawrócić

my się miotamy
już tysiąclecia
ten bieg przed siebie
szaleńcza pogoń
to zabójstwo

więc ty się kurwa
przestań mordować

***

we come
from darkest countries
from not dreamed lands
from contaminated ground
continent of profligates
and crying mothers

we live
not quite
in perversion
in aberrations
we condemn deviants
which we are

and there others
dress up
decorate and create
a form
which suffocates us

they call us terrorists
we think too much
they say
we are spoiled nowadays
and that's enough of it

in this one I agree
that's enough of it

a man lost
should return

we fling ourselves
for millenniums now
this course ahead
frantic chase
is a murder

so for fuck sake
stop killing
yourself


niedziela, 23 listopada 2014

fotogeneza

skazałem sam siebie
oddałem duszę
za krztę prawdy
i odrobinę rozsądku

skazałem sam siebie
na tułaczkę wśród głupców
i tanich inteligentów
jakby to rzec
made in china

oni wszyscy wierzą w słowa
oni wszyscy wyznają definicje

skazałem sam siebie
na bycie idiotą
w ich ślących pogardę
szczenięcych oczach

skazałem sam siebie
na liczenie gwiazd
zbieranie atomów
i rozmowę
z kawiatem doniczkowym
rozmawiałem ostatnio
o fotogenezie

z każdym dniem tracę nadzieję
z każdym dniem dbam mniej
z każdym dniem staję się silniejszy
z każdym
samotny


piątek, 14 listopada 2014

wiersze

między jednym a drugim formularzem
w przerwie między mantrami pomyślności
utożsamiam się z próżnym odbiciem
i odgrzewaną młodością

ja boję się tłumów, hałasu
wyuzdanej nagości
alkoholików
i przyćpanych bogaczy

wiem już jak się żyje w zgodzie ze światem
i wiem jak wygląda strach w cudzych oczach
nawet wstyd tej trwogi mogę wyczytać ze źrenic

chociaż oduczyłem się czuć
nie potrafię nie widzieć
i słyszę wciąż za dobrze

rokowania dla być albo nie być są już nieistotne
z normalnością dalej się nie lubimy
a serce już od tygodni nie odpisuje

ostatnie jego słowa:

"umrzesz za życia
wydłubią ci oczy
zatkają twe uszy
spalą ciebie i wiersze."

środa, 5 listopada 2014

żenada

padaczka teraźniejszości
każda sekunda odbija się
od ucha do ucha
śmieję się przez płacz
łamię zęby na godzinach

patrzę na was
szukam ratunku
oto lista zażaleń
ułożyłem niepomyślności
w porządku alfabetycznym

arogancja
błazenada
chamstwo
dekadencja
erotyka
fochy
gnuśność
hipokryzja
irogancja
już wszystko
katastrofa
liczę
minuty z
nadzieją na
opamiętanie
pomślnośći
rezurekcję
stabline
trwanie
uspokojenie
wichrów
x
y
zabiję
źródło tej
żenady

poniedziałek, 3 listopada 2014

rafa

rzeczywistość razi
po oczach poznasz
że mnie nie ma
w środku wisi
zaraz wracam

moje usta wypowiedzą
nie wiem nic
się dowiesz tylko
pustka w jego sercu
i inne życie w głowie

ja cofam się
w czasie zapadam
głęboko w dzicz
sentymentów las
idę brodzę w bagnie

nie-miłości
i nie-szczęścia
w innym wymiarze
dryfuję na rafie
nie-wydarzeń

tęsknię za dobrym
lepsze kosztuje
a ja wydałem już
wszystkie słone łzy
wysuszyłyby morze

a co dopiero
ten mały
porośnięty staw
moich uczuć
i lśniących idei

nie wiedziałem

zmarłeś mistrzu
ponad pół roku
temu światu
powinno być żal

zostawiłeś słowa
prawdy
nad nimi znów
ostatnio płakałem

zmarłeś mistrzu
powiedzieli mi
w telewizji
że Ciebie ubyło

a ja tutaj
nic nie wiedziałem
byłeś żywy
6 miesięcy dłużej

w moim świecie

jesteś nieśmiertelny

jednak

mistrzu?

przepraszam, że nie wiedziałem

piątek, 31 października 2014

paznokcie

jadę przez wieczność
z drugiego piętra
lepiej widać
jak przemija ludzkość

czerwony dubledecker
wiezie dusze
i poprzebierane dzieciaki
które chcą nacisnąć stop

dziś święto duchów
i dziur w zębach

narodziłem się
i umieram już z wolna

i słucham
co masz do powiedzenia

wiesz.
odtąd

dotąd


nie skubię
nie dłubię

nie nadgryzam

trwam

zacząłem dbać o paznokcie.

środa, 29 października 2014

potłuczony/bruised

Niezdarny taniec na lodzie
Szpagaty dla ubogich
Rozkraczone piruety

Sam po tym lodzie
Sam się łamię
Pocę i tłuczę łokcie

A Ty zgrabnie
Kłaniasz się widowni
Wyklaskują Ci punkty
Za styl i zabójczy urok

10 na 10 
Pełnia życia
Wyślizgałeś swoją ścieżę w tym świecie

A ja już zawsze będę potłuczony

***

Clumsy dance on ice
Twines of the poor
Straddled pirouettes

By myself on this ice
All alone I am collapsing
Sweating and pounding elbows

And you are deftly
Bowing to the audience
They are applauding your score
For the style and your enticing charm

10 out of 10
A full moon of life
You have slid your path in this world

And me... I will always be bruised

poniedziałek, 27 października 2014

taki sam

w korytarzach nocy
i przedsionkach
zbyt wczesnego poranka

czekam na zbawienie
i przypominam sobie
kształty uczuć
one kiedyś były moje

zima trwa w tym lecie
coraz mniej pamiętam
własne imię

w korytarzach nocy
i przedsionkach
zbyt wczesnego poranka

porównuje twoje usta
z innymi
z tymi których próbowałem
i z obcymi

żyję w niebycie własnej wyobraźni
w bezsłowiu uczuć
i bezdźwięku płaczu

w korytarzach nocy
i przedsionkach
zbyt wczesnego poranka

szukam słów
jeszcze niewypowiedzianych
słów których nie stworzymy
słów których nie poznasz

zbędziemy uśmiechem
to czego nie rozumiesz
i wszystkie moje widma

w korytarzach nocy
i przedsionkach
zbyt wczesnego poranka

jestem
błądzę tam
wciąż sam

piątek, 8 sierpnia 2014

lament pomyślności

upływ czasu
odliczam
w łzach startych
ze wstydem z twarzy

łzy płyną nieustannie
łzy rozpaczy
i łzy radości

jakkolwiek
zawsze w atmosferze
konsternacji
rozcieram sekundy
w stronę skroni
wiodąc dłońmi
po twarzy ku brodzie
moje dłonie spotykają się
w geście proszącym
i dziękczynnym

jakie bądź
są łzy
zawsze dziękuję
i zawsze proszę

z pokorą kłaniam się
życiu światu i wam
ze łzami w oczach
liczę wspólnego
czasu ostanie krople

i kocham całym sercem
złe i dobre
całokształt

dlatego płaczę
bezustannie


czwartek, 26 czerwca 2014

najcieplejsze / the warmest

pamiętam
zimę najsroższą
to wtedy
żyłem w stanie

śmierci

pamiętam bezcelowość
beznamiętność
bezsilność ramion

śmierci

myślałem jak zawsze
o wszystkim
najbardziej o niczym

biegłem

obserwowałem
kształty oddechów

zamarzałem
na

śmierć

nie wiedziałem
jak ten ból
jak to oblodzenie
całego ciała
i odmarznięcie umysłu

na śmierć nie wiedziałem

jak to wszystko było mi

najcieplejsze

na śmierć bym zapomniał

jak lubowałem się w cierpieniu


***

I remember
the severest winter
that time
I lived in a state of

dying

I remember the uselessness
lack of passion
and impotence of arms of

death

I was thinking as always
about everything
mostly about nothing

I've been running

watching the shapes
of breaths

I've been freezing
to

death

I had no idea
how this pain
this frost
all over my body
and thaw of mind

for death I had no clue

how all of that was for me

the warmest

I would deathly forgot it

how I used to love dying

poniedziałek, 23 czerwca 2014

stary / old

skaczę z wysokości
w dół w dół
w grób
czasem z łopatą
gotową
w dłoniach

chowam głowę
gdy chcę strząsnąć
tych myśli o ciut
za wiele

szczęście pijam
o poranku i przed snem
modlę się
żeby nie topić się
w znakach zapytania

odpowiedzialnie
podchodzę
do spraw samospełnienia

zapominam o traumie
ukrzyżowania
poświęcenia
wzgardy

z wiecznością
kochanką
widzę jak jestem stary
czekam na siwe
i na obwisłe
na spokojne
z życiem z tyłu głowy

kiedy już tylko się je drapie
a nie ze zmęczenia strąca z czoła
krople potu lata
trwania

wyczekuję chwili
kiedy będzie wolno
odpoczywać i czekać
ostatniego dnia

kiedy nie wmusi mi nikt
młodości
i kiedy głęboka bruzda na czole
powie Ci
że ten człowiek wie co mówi

że wszystko to
to barwna karuzela
w której nic się nie zmienia
opada i szybuje w górę
kręci się niezmiennie
co jakiś czas jednak
zmienia pasażerów

***

jumping from the height
down down
into the grave
sometimes with a shovel
ready
in my hands

I bury my head
when I want to shake off
these thoughts a little bit
too much of them

I drink bliss
in the morning and at bedtime
I pray
for I don't want to drown
in the question marks

responsibly
I approach
self-fulfillment tasks

forgetting about the trauma
of crucifixion
sacrifice
contempt

with eternity
my dearest love
I see how old I am
I look forward the greyness
the saggy and floppy
the calm
life in the back of my head

when you just scratch it
and not out of fatigue
thrust down
the drops of sweat of years
of lasting

when no one will force me
to youthfulness
and when the deep furrow on my forehead
will tell you
that this man knows what he says

that all of this
is a colourful merry-go-round
in which nothing changes
falls and soars up
invariably revolves
however from time to time
changes its passengers



niedziela, 8 czerwca 2014

hołota

pierwsze jest światło
ostre przenikające
szpikulcem wbitym
w percepcję
jej bolesne narodziny

wzrasta nowe
dziecię galaktyka
uczy się
swych współrzędnych
w całym ukladzie
w zgodzie
i w zderzeniach ciał
odnajduje
projektorię
swojego lotu
a przynajmniej
po omacku
w spektakularnych
gwiezdych kraksach
sypie pył
i uczy się na błędach

a gdy tylko
pozna swoją
ścieżkę
albo zgodzi się
na wytyczne zderzeń
traci swoją moc
we wszystkich zmysłach
wytrąca smaki
ulatnia zapachy
mówi ciszej
i nie daje się
kaleczyć światłu

ciemność staje się
ukojeniem
zwięczeniem swojego życia
wraca do korzeni
w pokłosiu
leżą szczątki
genezy

żyć to ginąć
ginąć to żyć

w drodze do wieczności
wszystko jest sprawiedliwe
wszystko znaczy
tak jak i nic nie wnosi

to sekunda
milimetr
pył kurzy
podmuch wiatru
gdy się kicha
i szum morza
niezmiennie ten sam





gdybyśmy tylko nie tonęli w czerni
gdybysmy tylko nie ważyli złota

hołota
hołota

hołota



środa, 4 czerwca 2014

umarłem / and I died

umarłem
dla was to wczoraj
umarłem
ugrzązłem w wieczności
dla was
było to wczoraj

zobaczyłem
za wiele

i jak mało

przeżyłem
sekundę
trwającą wieki
ujrzałem atom
pełen w galaktyki

śniłem
że żyję
i żyję
jak we śnie

trwałem
długie lata
odliczając minuty

niszczyłem
światy
cząstkując materię

umierałem codziennie
by codziennie zmartwychwstawać

dziś jednak
dla was to wczoraj
ugrzązłem w wieczności
umarłem
dla nich będzie to jutro

na granicy
w kolorach
czerni szarości
i purpury
wśród ptasiej litanii
umarłem
w lamencie rynny
i płaczu deszczu
ugrzązłem w wieczności

we wszechświecie
koła w kole
wszechświata
w kropce
brodzę

wiem, że nigdy nie istniałem.
umarłem i wiem
brodzę w wieczności

28/05/2014

***

and I died
for you it was yesterday
I died
I got stuck in eternity
for you
it happened yesterday

I saw
too much

and so little though

I lived through
a second
lasting for ages

I saw an atom
filled with galaxies

I was dreaming
of me living
and I live
in a dream

I remained
for long years
counting seconds

I was destroying
worlds
fractionating the matter

I was dying everyday
so as I could resurrect
everyday

today however
for you it is yesterday
I got stuck in eternity
I died
for them it is going to be tomorrow

on the border
in colours of
black gray
and purple
in birds' litany
I died
in lament of the gutter
in the cry of rain
I got stuck in eternity

in the universe
of circle in the circle
of the universe
in a fix
I flounder

I know, I have never existed.
I died and I know
I flounder in eternity

środa, 28 maja 2014

ziewam / yawn

złość jest żądna ofiar
obiektu zemsty
czy metody
brak mi

w imię złości
nie chcę karać
linczować

bezistotne
beznamiętne

nie miałoby to
sensu

ja chcę spać
przespać tę zmorę realiów

w innej rzeczywistości
ona nie trawi mnie
i nie wygryza ci oczu

ziewam

ja ziewam
gdy się denerwuję

***

anger claims its victims
the object of revenge
or a method
which I have lost

in the name of anger
I do not want to punish
to lynch

inessentially
passionless

that would be
a nonsens

can I please sleep
I would like to sleep through
the bane of reality

in the other one
this does not digest me
and gnaws your eyes


yawn

I yawn
when I am angry

czwartek, 24 kwietnia 2014

non existence / nieistnienie

non existence


I've been falling today
this long today
is dying now

I was playing house today
I was playing
being sweat
surrounded with chemicals

I composed
our fruit
now they're
juicy exposed

I've been grabbing today
whatever I've been advised
by my hen sense

cococo
ham

I haven't stammered
nor scraped with the claw
any trace
of my flightless fall

pell-mell
cackling chucking
to hell
into the dark
in the shimmer
of the surface

I've been falling today
I felt

like none would cry
if I just like that

didn't feel like existing

or if you wringed
this hun's neck

***
nieistnienie


dziś cały dzień spadałem
dziś cały ten dzień
dogorywa

bawiłem się dziś w dom
bawiłem się
w pocie
i w chemii

nadałem porządek
nasze owoce
są teraz
soczyście wyeksponowane

chwytałem się dziś
co tylko podpowiedział mi
zmysł kury

kokoko
szynka

nie wydukałem
ani nie wyskrobałem pazurem
śladów mego
nielotnego opadu

na kurzy łeb
i kurzą szyję
do diaska
w mrok
w lśnieniu
powierzchni

dziś spadałem
czułem się

jakby nikt nie płakał
gdybym tak o

zanieistniał

gdybyś ukręcił
kurze szyje

piątek, 11 kwietnia 2014

jestem?

obracam się
z boku na
oku ani kszty
senności

w tej histori
wymyślonej
i odtwarzanej
na codzień
niedowierzam

chcę uczestniczyć
istnieć jak nigdy
jak nigdy niebywale
być

bo może gdy
opuszczę oczy
ze scenariusza
to może
jak klaps
zakończy się
ta projekcja

zabawa świadomością
i obracanie definicji
rozmyło
realne
wplotło
wyśnione

słowo jestem
niech nabiera pokory

jestem?

niedziela, 16 marca 2014

pod ziemią

jadę
wiozę ciało
w tłoku mniejszym
niż zazwyczaj

jest sobota
wieczór
tudzież noc

a gwar jak
na jarmarku

ci sami milczący
zazwyczaj
ludzie
biją się teraz
o głos w tym jarmarku

gdy jadą w celach
w których brak miłości
milczą

a żebyś widział
jak promienieją
gdy wolne

szkoda mi ich
szkoda mi ludzi
jadących w celach
przeciwnych

szkoda mi ludzi
jadących bez tej
miłości
codziennie

szkoda
szkoda
że takiego jarmarku
nie ma codziennie

poniedziałek, 10 marca 2014

porąbani / fucked up

my sami
wytniemy się
w pień

wyrżniemy
się i cokolwiek
jeszcze tam zostanie
do odrąbania

zdechnie
przesiąknie
cudzą krwią
we własnych łzach

widzę stąd
gdzie podobno
Amerykanów
jednak nie było

to jak gra
w chińczyka
żaden tam
epos

fakty to już tylko
duperele
zasłona dymna
powtórka codzienna
z zasad tej uciechy
najdawniejszej

w rąbanie się
wypruwanie
charkanie
plucie
cięcie
przejęcie
okupacja
i strzały

my sami!
tacy.
sami

podwójnie
tak już mam
że widzę

bijemy się ze sobą
dosłownie w czerwieni
w przenośni we łzach

może gdybym był już stary
i gorzkie wspomnienie
wojny gdy miałem lat
zawsze za mało
gdzieś w zakamarkach
pod którąś z mądrych zmarszczek

może wtedy
już zrozumiem
to zabawa bez końca
i nie ma co próbować

ale my przecież...
my.
sami!

tacy

porąbani

***

we by ourselves
we'll cut
ourselves up

we'll butcher
ourselves up
and whatever
more we'll have
to chop off

it will die
and will soak
with someone else's blood
in its own tears

I can see from here
where apparently
Americans
haven't yet arrived

it's like playing
Sorry! or
Mensch ärgere dich nicht
it is not
any kind of epic

the facts are nowadays
nothing else than rubbish
smokescreen
daily replay
of the principles of this game
the oldest joy

of chopping up
ripping out
sniffing
spitting
cutting
acquisition
occupation
and firing

we by ourselves
we so.
same

it is the thing with me
I usually see
double
I usually see both

we are in two minds
we fight in red streams
we cry with same thoughts

maybe if i was old
and I had a bitter memory
of war when I was
always too young
smoewhere in the recesses
under any of the wise wrinkles

maybe than I
could understand
this fun has no end
and there is no use to try

but we still...
we!
by ourselves

so

fucked up



czwartek, 20 lutego 2014

Mój teatr

To już kolejny
angaż w tym teatrze
kulminacja
katharsis
roli nieszczęśnika
w nowym scenariuszu
didaskalia każą
śmiać się

To już kolejny
angaż w tym teatrze
próby przebiegają
znakomicie
nawet przerwy
na papierosa
owocują w pomysły

To już kolejny
angaż w tym teatrze
wielka premiera odbyła się
i była omal bezbłędna
reakcja publiki
umiarkowanie różna

To już kolejny
angaż w tym teatrze
sztuka się przyjęła
gramy 8 razy w miesiącu
a nam się już odbija

To już kolejny
angaż w tym teatrze
wciąż klaszczą kiedy
my mamy ich głęboko

To już kolejny
angaż w tym teatrze

patrzę
bezdennym wzrokiem 
sponiewieram otoczenie

To kolejny już
angaż w mym
Teatrze

piątek, 24 stycznia 2014

spowiadam się / I confess

spowiadam się

noszę w sobie
smutek lat
dwudziestu

niby nic
dziś to
jedna piąta
życia
i co piąta
dusza

noszę w sobie
tyle samo
co ci garbaci
chylący się
starcy

w zacisznych
kątach mojego bytu
dokarmiam dzikie
demony

jestem pierwiastkiem
mogę genialnie zabijać

wybrałem genialnie żyć

spowiadam się

umieram
wydycham
wydalam
ginę

spowiadam się

żyję najświadomiej
w splocie materii
nieświadomy jego końca

spowiadam się

dorośli wierzą w miłość

nauczyłem się

spowiedzi

/

I confess

I confess

I carry in myself
grief aged
twenty

seems like nothing
today it is
one-fifth
of life
and every fifth
soul

I carry in myself
same
as those humpy
leaning
elders

in snug
corners of my being
I fatten wild
daemons

I am an elementary body
I can kill splendidly

I've choosen splendid
life

I confess

I'm dying
exhaling
excreting
I'm falling

I confess

I live highly consciously
in the weave of matter
not knowing its end

I confess

adults believe in love

I have learned

to confession