poniedziałek, 30 lipca 2012

- A nie?

dziwne i nienaturalne
to tylko zgaga
chwilowa zamieć w narządach
podbrzusze daje się we znaki

obce to
to obcy

żyje i tli się
czuję jak idiotycznie
rodzi nadzieje
na wzniosłości

nie pora
zła
niepogoda
na stany

na złość
jednoczą się
w zachwycie
obcy ja
obce to

odczuwanie
czucie

piątek, 27 lipca 2012

sny fabularne / I: "pod poduszką świat"

Z głową pod poduszką, w pościelonym, czy też nie, śpimy. Dla niektórych to tylko kilka godzin wyrwanych z życia, stąd często walka z podstawową potrzebą codziennego spoczynku. Sen jednak jest czymś więcej niż wytchnieniem ciała, "naładowaniem baterii". Dla mnie bywa ucieczką od siebie w głębszego siebie, ukierunkowaniem umysłu w stronę prawdy tkwiącej w zakamarkach podświadomości. Nie chcę się rozpisywać na temat spraw, od których można chcieć "dać dyla", wszyscy wiemy, że są chwile kiedy nawet bez poważnych perturbacji życiowych potrafi być nieciekawie. Za to fantastycznie interesujące przygody można przeżywać w zaciszu nieograniczonej niczym sceny zza powiek, pomimo faktu, iż reżyser i jego osobowość są nam zazwyczaj więcej niż bardzo dobrze znane.
Podobno tajemnicą dobrej fabuły jest konflikt, bez znaczenia jaki, mogą to być psy walczące o kość, tak jak i romantyczny samobójca toczący bój ze światem i samym sobą. W snach jednak najistotniejszy jest konflikt podświadomości, nienamacalnego wymiaru naszej jaźni, z tym co nam znajome, czyli określoną definicją własnego Ja. Niektórzy dobrze zdają sobie sprawę do jakich absurdów urasta obraz tej potyczki.
Sen, o ile jest dobrze spożytkowany, bywa rodzajem medytacji, dopuszczeniem własnego, aczkolwiek pozbawionego ego, głosu. Taka konwersacja wymaga jednak należytej czystości umysłu, przestrzeni, pustki, ciszy przed burzą. Potem dzieje się co chce, póki nie usłyszymy głosu świadomości - dzieję się to wtedy, gdy zdajemy sobie sprawę, że coś się śni, to moment, w którym można popuścić wszelkie wodze fantazji i dokonywać rzeczy dosłownie bezgranicznych. Pewnie niektórzy wiedzą dokładnie, o który moment chodzi. (Istnieje wiele metod na osiągnięcie tego stanu.)

A jak Wam się śpi?



pod poduszką świat


chowam głowę pod poduszkę
chowam oczy
w obawie
przed przenikającym światłem
przekłuwającym je
wbijającym ostrze
w percepcję rzeczywistości

skrywam uszy
tłumię dźwięki
tych wszystkich jasnych spraw

jedynie powietrze
staje się niezbędnikiem
jedyną rzeczą z tego świata
bez której niemożliwe byłoby
życie z głową pod poduszką

dobrze mi jest
z głową pod poduszką

tchórzostwo
lenistwo
bierność

raczej

cudowność świata fantazji
cudowność świata głowy
pod poduszką


wtorek, 24 lipca 2012

na nic pachnidła

Bez problemu przychodzi nam linczować ludzi. Wystarczy się potknąć, aby zaraz nadziać się na pręty szyderczych śmiechów. Powiedzieć kilka zdań za dużo, aby ktoś miał kilka dodatkowych spostrzeżeń szlifujących bezbłędność własnej osoby. Gorzej jeszcze gdy zdania cedzimy przez, dodające świstu wypowiedziom, zęby. Emocje później krążą jak sępy i czekają, aż dobre stanie się codzienne, spowszednieje jak ludzka padlina pustynna. Łatwo opierać swoje jestestwo na historiach i słowach cudzych. Odganiać, latające jak muchy, konsekwencje własnego fetoru. On jednak nie maleje podczas tych prób udowodnienia, że ktoś nosi za sobą więcej smrodu. Każdy ma swoje brudy, ale wciąż chyba mało, skoro insze wydają się być tak fascynujące.
Nie sztuka upubliczniać. Łatwo doprowadzić do fermentacji. Niech się kisi, komu z własnym sobą źle. Komu tak brak zainteresowania sobą, że wszystko cudze zdaje się dostarczać więcej rozrywki.
Radziłbym zająć się jednak własnym brudem, smrodem. Przedmioty długo nie myte niszczeją, obrastają warstwą nie do zmycia. Tym bardziej gdy dokłada się do własnych nieczystości wszelkie inne.
Sprawdzają się później banały babcine, te z rodzaju: "Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie". Bywa, że coś zaczyna się później rozumieć i można zerwać z fachem szambiarza w porę. Bywa też, że smród za życia zdaje się mniejszy niż ten trupi.

sobota, 21 lipca 2012

reprymenda

skurwiałe powinowactwa
słabości waszych
dość mam
dość mam równych epitetom
oznak lojalności
skurwiałych

dla was
szczerze i otwarcie
to jak obsrać twarz
identycznie i bez zmian
ładnie z kałem w zębach
ładnie wam

udławcie się swoją wszechwiedzą
swoim społecznym "ja"


bo mnie boli już
że piszę co muszę
ja czuję
też

i przyznaję się

cieplejsze mi te słowa
niźli wasze ryje
cieplejszy mi chłód nocy
i nieobecny przyjaciel
niż wiara w intencje
ludzi bez twarzy





wybaczam.

piątek, 20 lipca 2012

plawda

lubię
nawet bardzo
twoją prezencję
specyfikę gestów
mimiczną intonację uczuć

wprawdzie
w wyrazie "prawda"
zachodzą komplikacje
a szczerość ekspresji zanika
przechodząc przez normatywny pryzmat
mordującego w zarodku ekspresję społeczeństwa

dobro
czasem umyka
przysłaniane przez ego
podtapiasz je w torturach
jakby miało powiedzieć czym jest
a gdzie go szukać stwierdzić coraz trudniej

Platon może by się ucieszył
wreszcie nie obce ci jego podniety
i jakoś tam rzucasz się w labiryncie ideowym
ale
twoje chęci jakby
wciąż zbyt mało

platoniczne.

środa, 18 lipca 2012

mors, mortis: śmierć

patrzę jak mnoży się
powierzchnia skóry
ciągnie się jak wspomnienia

oczy jakby
są ale mniejsze
jakby oczy
chyliły się
jak co dzień o zmroku

usta schną
smagane lotnością słów
milkną
nie łaknąc już pocałunków
skąpią dawnej objętości

wszystko chyli się
ku dołowi
nieuniknionemu

garbi się człowiek
kuli i kurczy w sobie
jakby błagał "dość! już starczy"

boję się

chciałbym tak
jak ci starcy z filmów
i licznych opowiadań
wylegiwać się
i ze spokojem żegnać słońce

jak oni
dość infantylnie
czerpać radość
z płodu ziemi
w której nadchodzi im spocząć

chciałbym lotności ich ducha
który bywa że umyka już
na eskapady z wiecznością

żeby płynęło i umykało
życie bez winy
bez strat

ze śmiercią u boku

wtorek, 17 lipca 2012

Interpretacje: "Calvin Klein"

Uwielbiam burzę. Obserwowałem nadejście jednej 31 maja 2011 roku, siedząc na dachu mieszkalnej mej suszarni, a chwilę wcześniej zostałem obdarowany flakonem perfum, których używałem rok wcześniej. Lubuję się w łączeniu wspomnień z zapachami. Siedząc więc i tworząc silne powiązanie między nozdrzami, a pamięcią, wpatrywałem się w burzę. Coś dziewczęcego jest w wietrze i chłopięcego w błyskaniu. Taka reedycja wspomnień, ich ponowne rozpakowanie i defragmentacja chwil, wraz z odświeżeniem komentarzy im przypisanych, sprawia, że to, co było, potrafi nadal trwać, urastać i nachodzić na rzeczywistość.


Zapach kwietny
zwiewnej sukienki
głupiutkiej złotowłosej
grającej w piłkę
z chłopcem porywistym
grzmiącym, widocznym
bo świecącym

Powtórka meczu
sierpniowej reprezentacji
zwiewnej dziewczynki i
butnego chłopca

To wszystko odżywa
wraz z zapachem burzy
nie zaprzeczysz
Starsze dalej rośnie,
gdy rodzi się nowe
wspomnienie

Retrospekcja kupna
sprzedajna
gotowa do konsumpcji
w postaci kolejnego już
smukłego flakonu
pana Calvina K.

Mało trzeba by utrwalić wspomnienia
wystarczy zamknąć je dokładnie
pod skórą impregnowaną
którymś z rozpoznawalnych
niekoniecznie nawet drogich
salonowych zapachów

Potem zostaje już tylko czekać
na podobne powietrze
jego identyczny powiew
na hałaśliwego chłopca
gnającego za
roztargnioną dziewczynką

niedziela, 15 lipca 2012

empörend!

sam na sam
i wiem już jak łatwo być potworem

jam jak ta droga czekolada
co miała mieć orzechów więcej niż trzy
yumm yumm yumm


sam
wycofany ze sprzedaży
konsument nasz pan

wybrakowany i przeceniony
oczekujący terminu ważności
dawno już nieważny
etykietowany na nowo
i znów i znów i znów

winno się mnie chyba przetopić
przenicować ogniem
jak wiedźmy na stosie
jak Reichstag
heil ja

samokurzyciel
autopieniacz
ułomny strateg

wiem jak łatwo być
dyktatorem narracji
łamaczem percepcji

empörend!
sei du selbst
Bagatelle!

***

I'm on my own
and already know
how easy it is
to become a monster

I am like this sumptuous chocolate bar
which was supposed to have more nuts
than three in it
yumm yumm yumm
chew chew chew
in'

by myself
withdrawn from sale
customer is my master

defective and overpriced
waiting for the end
of period of validity
no longer valid
since forever
re-labeled
again again again

maybe I should be melted
turned into fire
like those witches
or like Reichstag
heil me

selfreeker
autofoamer
lame strategist

I know how easy it is to be
dictator of narration
perception breaker

empörend!
sei du selbst
Bagatelle!