sobota, 30 marca 2013

plac

epitet trafiający w sedno
wybujały
historie o zabawkach
łączeniu klocków
kołyska huśtawka
nastrojów

zabawa nie trwa wiecznie
podobno
inne dzieci już dawno na leżakach
drzemią rozkosznie
tylko ten jeden siedzi
wymachuje rozkopuje
konstrukcje z plastiku to jego fach
ma rzeczywiście talent

zarówno do budowania
jak i burzenia
choć zdaje się
jeśli tylko spojrzeć na złowrogi uśmieszek
iż to drugie jest godne miana
pasji


poniedziałek, 25 marca 2013

potycz ka

szepty zła słyszę nader często
podpowiada mi jak być
w tym świecie wygranym
jak się pieścić z ludźmi
gdzie ich bić dla dyscypliny
i głaskać dla zguby

waginalne usta
szepczą korzystaj
zabierz
mówią to twoje
zasługujesz na to
należy ci się
możesz być lepszy
lepszy niż inni
szy szy szy 
syczą

ten Lucyfer
co go mam w prezencie od świata
brak mu cierpliwość
generalnie to brak mu wszystkiego
trzyma się kilku uciech
tragikomicznych
katastrofalnych
obfitych w samotność
bogatych w niechęć
żywą nienawiść
i kłamstw dla bliźniego
laurek ułudy

Lucyfer to też samobójca
mówi zajeb skurwiela
gdy patrzę w jego oblicze

on rozpierdala atomy
dupczy każdą nadzieję
robi kurwę z matki szczęśliwych

nierzadko staje się formą
rodzi słowa

nie będzie jednak nigdy
moją ideą



niedziela, 24 marca 2013

konwersacje

rozmowy bez sensu
rzekomo już przedawnione
tematy przerobione
znane z autopsji

rozmowy bez sensu
a dotykają go bardziej
są bliżej
niż jakiekolwiek inne działanie

rozmowy bez sensu
stwierdzające fakty
szukające kruczków

i świat do nas należy
do naszych rozmów
kiedy prawdą
byłby bezsens stwierdzenia

iż te słowa, to wszystko

bez sensu.

sobota, 23 marca 2013

trójkąty w zebry

O Jezu, jesu
jestem czy już nie
wiem tylko trochę
o moim zmęczeniu

niewidocznym podmuchem
gasi płomień
waleczności dla ułomnych

A tak, taa
mnie się nie chce
misie nie chce
mnie to nudzi

to mnie męczy
gryzie smak
stresu
kofeina
nikotyna
to substancje
zapewniające smolistość
myśli rozlazłych
jak szerokie są płuca
gdyby tylko je rozciągnąć

trochę odłogiem
trochę krzyżem
leżę w koronie
maturalnych tematów
i zupełnie własnej
martyrologii ciała
co bytu się raczej wystrzega
a co chętniej o sobie
siebie, sobą, se

to mnie kręci
to mnie bawi
mi, mnie, moje
myśli niewysilne

co nie trzeba się
pochylać
wracać
gmerać

boski czyścić zamysł
i pucować
i czesać bokobrody
Mickiewicza

bo ja rozumiem Kochanowskiego
i nie chce o tym pisać
bo to właśnie wiem
o ile odtwórstwo to wiedza
a chyba takie widzimisię
albo nie widzimisię już nic

gotuję w skarbonce zebry w trójkąty

środa, 20 marca 2013

trzy czasy

będąc dziś
jestem jutro
wyrywając się
objęciom wczorajszym

ćwiartujemy teraźniejszość
te należy do przeszłości
szość świszczy w niebycie przyszłości
i oto znak gdzie i jak winniśmy stać
raźniej w centrum epitetu
klucza

ktoś podpowiada
żeby nie dzielić
a zamykać w jedno
znaleźć wartość
w banale ogólników

to co przyszło-
przeszło
jest wyraźnie nieistotne

nie mąćmy więc
nie wyróżniajmy
utracjuszy czasu
i nie wróżmy
rychłych strat

żal i gest odpuszczenia
powinien przyjść
strach i lęk jutra
winien przejść

wtedy klarowną
i pełną pointą
będzie jedno słowo

tereaźniejszość

snuję

powoli unoszę wzrok
mam wrażenie
trwa to już lata
a ja wciąż ledwie widzę
Twoje stopy

w świecie
który mnie truje od narodzin
do każdej prawdy stoi opozycja
i z każdym słowem
podąża wątpliwość

ale ja myślę
to Twój dar
wybór i świat
owocem świadomości

z pasją maluję
recytuję i komponuję
przestrzenie
uczuciem najlżejszym

czuję tylko skrawek
łaska widzenia
oby nie zwiodła

bo domyślam się
te stopy to Trójcy
Ty, Ja i Wróg
W jedności
i równowadze.


poniedziałek, 18 marca 2013

zła modlitwa / evil prayer

Ohydne
gnijące
wydzieliny
sączą się
z ucha z nosa z ust
parują toksyczne łzy

dłonie zastygłe
w proszącym geście
z wyczekiwaniem na twarzy
swym karcącym spojrzeniem
penetruje mnie
lepsza wersja
ten dobry ja

wyczytałem gdzieś
że brak cnoty
może być dowodem na jej istnienie

zły ja lubi to
szuka usprawiedliwień
chwyta się najbzdurniejszych faktów
rycersko broniąc
brudnych hedonizmów

robię rzeczy
różne w swej naturze
nijako wynaturzone
niby nic
nic się nic
nie stało się
działo
się oj oj
to nic

często świdruję lustro
oczami szukam kontaktu
bo podobno w nich dusza
a mając ją
podobno ma się jakieś granice
tymczasem
próżnia zza brązowej tęczówki
wysysa
plądruje

i widzę wtedy
że brak mi godności

sumiennie
udowadniam to sobie
co dzień modlę się
po swojemu

***

evil prayer

hideous
rotting
secretions
weep
from the ear to the nose and mouth
toxic tears evaporate

hands frozen
in pleading gesture
with anticipation on his face
with his reproachful glance
he penetrates me
better version
the good I

I read somewhere
that the lack of virtue
may be evidence for its existence

bad I loves it
looking for excuses
he grasps the most absurd facts
gallantly defending
his dirty hedonisms

I do things
different in their nature
vaguely perverse
like nothing
nothing nothing
happened
happened
and and
it's realy
no big deal

I stare often in the mirror
eye contact I'm looking for
because apparently
there's a soul in
and with it they say
you have a limit
meanwhile
vacuum behind the brown iris
sucks
plundering

and than I see
I lack dignity

faithfully
I prove it to myself
I pray every day
as I was taught



niedziela, 17 marca 2013

Udawacze

a kiedyś ty był człowieku sobą?
prawdziwie czysty
czysto prawdziwy
samotnym "ja" bez epitetów
bez skazy
taki
nieudawany

bo mnie się jedna nasuwa odpowiedź
że dziewiczą prawdziwością
przyszło tobie grzeszyć krótko
jeszcze w łonie matki
nim tobie kurtyna warg maminych
nie odsłoniła świateł jarzących
pókiś nie dotknął stopą
pogniłych dech świata sceny

wraz z pierwszym spojrzeniem
któregoś ze wcześniejszych bohaterów
stałeś się nie sobą
a marionetką gdybań
pacynką oczekiwań

a więc rekwizytem byłeś
w rękach udawaczy
którzy tobie szukali użyteczności
gnietli cię aż krzyczeć zacząłeś
pierwsze kwestie
wplotły cię szybko
w wartką akcję
potok zdarzeń
nieudolną improwizację
mnóstwa udawaczy

prawdziwym więc już nie będziesz
zaakceptuj skazę fałszu
swojego samo mniemania
a kiedy to spełnisz sumiennie
zostanie ci już tylko
przywdziać kostium
zgodnie ze swą estetyką
dobrać maskę
i być aktorem
pośród całego motłochu
niczego nie świadomych
Prawdziwych
wciąż jednak
udawanych

jestę bo bd

współcześni dekadenci
bawią się
jedzą i piją
po sarmacku jak
z dziada pradziada
urody pościągane jak
z szyldów reklam uśmiechy
jeszcze swoich zębów

u nich
zawsze sjesta
zawsze 'jes taaa!'
i kciuki w górze jak
cezara głowę
ich również zdobią laury
komplementów
nigdy dość
gdy kontemplują
kontemplację
swej dogłębnej
kont.
analizy rzeczywistych stanów rzeczy
w tym ultra nierzeczywistym
poddanym obróbce wirtualizacji
świecie dekadentów
młodych
mało butnych
ogarniętych
kryzysofizmem
gospodarczej siły starczej
starych

'jestę bo mam myślałkę'
to ich sztuka
nieważne jaka
zawsze będzie moją epoką

bo nie wątpię
jesteśmy tworem autonomicznym
a z państewek osobowości
powstanie twór w pełni
suwerenny
i przyjdzie nam wymyślać
nową nazwę
tego kraju
wtórnej dekadencji
i jej epoki
nadchodzącej wreszcie
postinwentaryzacji  etyki
nie sklepowych etykiet

sobota, 16 marca 2013

inwestycja

tu jest z pewnością
inaczej niż tam
tu jest bardziej
więcej niż tam
tu jest pewniej
żyć niż tam
umierać tu trudno
na pewno

codziennie trochę wysiłku
kilka myśli dobrych
czułych i pozytywnych
zmienia wiele na dobre
z dobrego na lepsze
z lepszego w najlepsze
z najlepszego
w doświadczenia
nie z tej ziemi

to
nie z mojej czasem paki
podpowiada mi fatalizm
podsyca emocje na te nie
z tej dobrej fali
przewracam się i jestem
opaki

by potem znów tajemną mocą
jak Wańka-wstańka powstać
zadygotać na strony
i złapać równowagę

nie wiem wciąż jak to się wszystko dzieje
jak się dzieje, że dziać się chce wciąż
bez końca

dziejmy się uśmiechem.



niedziela, 10 marca 2013

separacja

ósme przykazanie
zachciało być jedenastym
a my umiemy tylko do dziesięciu

słowo się zrzekło
swojej towarzyszki
prawdy
wypowiedziano słowu
pracę na rzecz
uczuć

hula słowo
pikuje ku górze
spada na łeb na szyję
miota się wśród tanich
udawaczek wartości

słowo ciałem się stało
i zamieszkało między nami

źle nam przychodzi rozumienie
dlaczego tata słowo
i mama uczucie
już nie będą razem

uciekajmy w hedonizm
zapijmy lęk
niech spłoną pytajniki

niech się kłócą
niech się rozwodzą
prawda-uczucie i słowo

trwajmy w przekonaniu
że między prawdą i słowem
nigdy nie było uczucia

tak myśląc
stajemy się owocem
fałszu.

sobota, 9 marca 2013

terajapeuta

witam pana panie doktorze
dużo czytam jak zaczynam
nie potrafię przestać
a jak nie chcę czytać
nie potrafię zacząć

czytam ostatnio opisy
zaburzeń umysłowych
nie potrafię przestać panie doktorze
czytać i myśleć nie umiem przestać
czy to źle panie doktorze
bo jak już czytam to tak jakby
mam wrażenie że tyle tych opisów
odnosi się do mnie

czy ja jestem panie doktorze zaburzony
czy zaburzony to coś śmiertelnego
czy zaburzony jest w stanie się
odburzyć odrestaurować

a jeśli panie doktorze
czy myślał pan doktor
że może ja już powstałem zaburzony

a skoro już o architekturze panie doktorze
to przecież jest tak że
budynek się podoba lub nie podoba
w zależności kto patrzy panie doktorze

pan doktor patrzy właśnie na mnie
i pan doktor ma swój kanon normalności
tak jak i każda epoka miała swój kanon sztuki

i znów się teraz boję doktorze
mówić co chcę powiedzieć bo zaraz wyjdzie
a ja czytałem i wiem już że
zawyżona samoocena panie doktorze
jest jednym (z mnóstwa) objawów maniakalnych

a ja właśnie próbuję doktorowi powiedzieć
że śmiem tkwić w przekonaniu o wyjątkowości własnej
chciałbym nawet móc stwierdzić
że to pan doktor jest jakiś uprzedni
i pan tylko chce mnie uwstecznić
tak jak przycina się żywopłot
zrównać do linii wzdłuż niego
linii społecznej

ja sobie panie doktorze nie pozwolę
ja mam w dupie panie doktorze pana normalność
ja mam głęboko panie pana pigułki
pigułki na myślenie
pigułki na bycie robotem
pigułki na milczenie
na niepłakanie i na więcej durnego uśmiechu

niech pan doktor serdecznie spierdala
zabierze swój jebany notesik i dopisze
"pacjent wykazuje zachowania agresywne"
niech pad doktor w dupę sobie wsadzi
te studia co je pan kończył w Czarnolasie
to pan i sp. z o.o. całego szarego motłochu
to wy jesteście najbardziej nieludzcy
nienormalni porąbani jebnięci
tak dobrze pan słyszy
klnę głośno i wyraźnie
bo ja wiem doktorze co to słowo
i wiem doktorze co to uczucia
one doktorze nie chodzą w parze
już dawno są rozwiedzione

zmęczyłem się panie doktorze
wspomnę tylko na koniec
że już wiem skąd się biorą
"epizody depresyjne" jak to doktor ślicznie nazywa
otóż doktorku kochany
stąd
stąd całe to gówno
niech się doktor obejrzy

nie nie
niech doktor nie patrzy
niech doktor prócz patrzenia postara się widzieć
zostawię z tym pana

do zobaczenia na kolejnej sesji.

piątek, 8 marca 2013

trofeum

jedyny pomnik
w pełni zasłużony
exegi monumentum
panie Horacy
panie Janie
i Charlesie
Kazimierzu
i drogi Juliuszu
stawia się słowom

wyście pomarli
z wami talenta
całe to Ja poetyckie

opuściliście swoje dzieci

gdybyście widzieli teraz
jak się pałętają bez celu
niechciane z kąta w kąt
przestawiane

reasumując
dziś nikt nie stawia pomników
panie Horacy, panie Janie
i Charlesie, Kazimierzu
drogi Julku

dzisiaj kochani
moglibyście najwyżej
narysować sobie ładne laurki

bezistnienie

a my w pogoni
iście husarskiej
huczymy groźnie
powiewając
wcale zdobnymi piórami
napuszeni nadęci

pod zbroją wymięci
zszargani dumą
przewiani lękiem

gonimy za cudzym okrzykiem
w cudzej wojnie padamy
ofiarą
rytmu niewłasnych ambicji

za honor giniemy bez honoru
za ojczyznę bez ojców
za lepsze jutro
bez szans na przyszłość

teraźniejszość
dzień
srzeżoga

czytaj głośno:
"To nie jest moja wojna."

czwartek, 7 marca 2013

niech żyje nam

Tobie wszystko co dobre
należy się wprost
bez pytania i próśb
bez wyczekiwania

bo zgodnie z regułą
sprawiedliwości i
równowagi wszechrzeczy
winno być tak
że serce dające
(prędzej czy później)
otrzyma swoje trofeum
i pociechę

tymczasem
niech to dziwne słowo powyżej
wybrzmiewa ze swojego znaczenia
szerokim uśmiechem
pociechem

niedziela, 3 marca 2013

gę-ga

zapomniałem jak pisać
a tak bym bardzo chciał
coś dotknąć pogłaskać
ścisnąć zmacać wyobracać
zmiętolić słowem
słowem przenicować

a skoro już myślę "noc"
to tkwi ona i dotyka
i głaszcze i ściska
maca i wyobraca
miętoli w swej czerni
i nicuje ujemnie

światła w umyśle gasną
w oczach nie ma co lśnić
słońce przez ich pryzmat
niweczy spisane na zwojach
pod kopułą plany
dotyczące egzaltacji

brak mi melancholii

dolega mi szczęście

o ja niedołęga.