pochodzimy
z krajów najczarniejszych
z lądów niewyśnionych
ziem skażonych
kontynentu utracjuszy
i płaczących matek
żyjemy
nie do końca
zboczenie
w aberracjach
potępiamy dewiantów
którymi też jesteśmy
tam inni
przebierają się
zdobią i kreują
formę
która nas dusi
mówią o nas terroryści
myślimy za dużo
mówią
że się poprzewracało
w dupach
i że za dużo tego
dobrego
w tym się zgodzę
za dużo
tego
dobrego
a gdy człowiek zbłądzi
powinien zawrócić
my się miotamy
już tysiąclecia
ten bieg przed siebie
szaleńcza pogoń
to zabójstwo
więc ty się kurwa
przestań mordować
***
we come
from darkest countries
from not dreamed lands
from contaminated ground
continent of profligates
and crying mothers
we live
not quite
in perversion
in aberrations
we condemn deviants
which we are
and there others
dress up
decorate and create
a form
which suffocates us
they call us terrorists
we think too much
they say
we are spoiled nowadays
and that's enough of it
in this one I agree
that's enough of it
a man lost
should return
we fling ourselves
for millenniums now
this course ahead
frantic chase
is a murder
so for fuck sake
stop killing
yourself
wtorek, 23 grudnia 2014
niedziela, 23 listopada 2014
fotogeneza
skazałem sam siebie
oddałem duszę
za krztę prawdy
i odrobinę rozsądku
skazałem sam siebie
na tułaczkę wśród głupców
i tanich inteligentów
jakby to rzec
made in china
oni wszyscy wierzą w słowa
oni wszyscy wyznają definicje
skazałem sam siebie
na bycie idiotą
w ich ślących pogardę
szczenięcych oczach
skazałem sam siebie
na liczenie gwiazd
zbieranie atomów
i rozmowę
z kawiatem doniczkowym
rozmawiałem ostatnio
o fotogenezie
z każdym dniem tracę nadzieję
z każdym dniem dbam mniej
z każdym dniem staję się silniejszy
z każdym
samotny
oddałem duszę
za krztę prawdy
i odrobinę rozsądku
skazałem sam siebie
na tułaczkę wśród głupców
i tanich inteligentów
jakby to rzec
made in china
oni wszyscy wierzą w słowa
oni wszyscy wyznają definicje
skazałem sam siebie
na bycie idiotą
w ich ślących pogardę
szczenięcych oczach
skazałem sam siebie
na liczenie gwiazd
zbieranie atomów
i rozmowę
z kawiatem doniczkowym
rozmawiałem ostatnio
o fotogenezie
z każdym dniem tracę nadzieję
z każdym dniem dbam mniej
z każdym dniem staję się silniejszy
z każdym
samotny
piątek, 14 listopada 2014
wiersze
między jednym a drugim formularzem
w przerwie między mantrami pomyślności
utożsamiam się z próżnym odbiciem
i odgrzewaną młodością
ja boję się tłumów, hałasu
wyuzdanej nagości
alkoholików
i przyćpanych bogaczy
wiem już jak się żyje w zgodzie ze światem
i wiem jak wygląda strach w cudzych oczach
nawet wstyd tej trwogi mogę wyczytać ze źrenic
chociaż oduczyłem się czuć
nie potrafię nie widzieć
i słyszę wciąż za dobrze
rokowania dla być albo nie być są już nieistotne
z normalnością dalej się nie lubimy
a serce już od tygodni nie odpisuje
ostatnie jego słowa:
"umrzesz za życia
wydłubią ci oczy
zatkają twe uszy
spalą ciebie i wiersze."
w przerwie między mantrami pomyślności
utożsamiam się z próżnym odbiciem
i odgrzewaną młodością
ja boję się tłumów, hałasu
wyuzdanej nagości
alkoholików
i przyćpanych bogaczy
wiem już jak się żyje w zgodzie ze światem
i wiem jak wygląda strach w cudzych oczach
nawet wstyd tej trwogi mogę wyczytać ze źrenic
chociaż oduczyłem się czuć
nie potrafię nie widzieć
i słyszę wciąż za dobrze
rokowania dla być albo nie być są już nieistotne
z normalnością dalej się nie lubimy
a serce już od tygodni nie odpisuje
ostatnie jego słowa:
"umrzesz za życia
wydłubią ci oczy
zatkają twe uszy
spalą ciebie i wiersze."
środa, 5 listopada 2014
żenada
padaczka teraźniejszości
każda sekunda odbija się
od ucha do ucha
śmieję się przez płacz
łamię zęby na godzinach
patrzę na was
szukam ratunku
oto lista zażaleń
ułożyłem niepomyślności
w porządku alfabetycznym
arogancja
błazenada
chamstwo
dekadencja
erotyka
fochy
gnuśność
hipokryzja
irogancja
już wszystko
katastrofa
liczę
minuty z
nadzieją na
opamiętanie
pomślnośći
rezurekcję
stabline
trwanie
uspokojenie
wichrów
x
y
zabiję
źródło tej
żenady
każda sekunda odbija się
od ucha do ucha
śmieję się przez płacz
łamię zęby na godzinach
patrzę na was
szukam ratunku
oto lista zażaleń
ułożyłem niepomyślności
w porządku alfabetycznym
arogancja
błazenada
chamstwo
dekadencja
erotyka
fochy
gnuśność
hipokryzja
irogancja
już wszystko
katastrofa
liczę
minuty z
nadzieją na
opamiętanie
pomślnośći
rezurekcję
stabline
trwanie
uspokojenie
wichrów
x
y
zabiję
źródło tej
żenady
poniedziałek, 3 listopada 2014
rafa
rzeczywistość razi
po oczach poznasz
że mnie nie ma
w środku wisi
zaraz wracam
moje usta wypowiedzą
nie wiem nic
się dowiesz tylko
pustka w jego sercu
i inne życie w głowie
ja cofam się
w czasie zapadam
głęboko w dzicz
sentymentów las
idę brodzę w bagnie
nie-miłości
i nie-szczęścia
w innym wymiarze
dryfuję na rafie
nie-wydarzeń
tęsknię za dobrym
lepsze kosztuje
a ja wydałem już
wszystkie słone łzy
wysuszyłyby morze
a co dopiero
ten mały
porośnięty staw
moich uczuć
i lśniących idei
po oczach poznasz
że mnie nie ma
w środku wisi
zaraz wracam
moje usta wypowiedzą
nie wiem nic
się dowiesz tylko
pustka w jego sercu
i inne życie w głowie
ja cofam się
w czasie zapadam
głęboko w dzicz
sentymentów las
idę brodzę w bagnie
nie-miłości
i nie-szczęścia
w innym wymiarze
dryfuję na rafie
nie-wydarzeń
tęsknię za dobrym
lepsze kosztuje
a ja wydałem już
wszystkie słone łzy
wysuszyłyby morze
a co dopiero
ten mały
porośnięty staw
moich uczuć
i lśniących idei
nie wiedziałem
zmarłeś mistrzu
ponad pół roku
temu światu
powinno być żal
zostawiłeś słowa
prawdy
nad nimi znów
ostatnio płakałem
zmarłeś mistrzu
powiedzieli mi
w telewizji
że Ciebie ubyło
a ja tutaj
nic nie wiedziałem
byłeś żywy
6 miesięcy dłużej
w moim świecie
jesteś nieśmiertelny
jednak
mistrzu?
przepraszam, że nie wiedziałem
ponad pół roku
temu światu
powinno być żal
zostawiłeś słowa
prawdy
nad nimi znów
ostatnio płakałem
zmarłeś mistrzu
powiedzieli mi
w telewizji
że Ciebie ubyło
a ja tutaj
nic nie wiedziałem
byłeś żywy
6 miesięcy dłużej
w moim świecie
jesteś nieśmiertelny
jednak
mistrzu?
przepraszam, że nie wiedziałem
piątek, 31 października 2014
paznokcie
jadę przez wieczność
z drugiego piętra
lepiej widać
jak przemija ludzkość
czerwony dubledecker
wiezie dusze
i poprzebierane dzieciaki
które chcą nacisnąć stop
dziś święto duchów
i dziur w zębach
narodziłem się
i umieram już z wolna
i słucham
co masz do powiedzenia
wiesz.
odtąd
dotąd
nie skubię
nie dłubię
nie nadgryzam
trwam
zacząłem dbać o paznokcie.
z drugiego piętra
lepiej widać
jak przemija ludzkość
czerwony dubledecker
wiezie dusze
i poprzebierane dzieciaki
które chcą nacisnąć stop
dziś święto duchów
i dziur w zębach
narodziłem się
i umieram już z wolna
i słucham
co masz do powiedzenia
wiesz.
odtąd
dotąd
nie skubię
nie dłubię
nie nadgryzam
trwam
zacząłem dbać o paznokcie.
środa, 29 października 2014
potłuczony/bruised
Niezdarny taniec na lodzie
Szpagaty dla ubogich
Rozkraczone piruety
Sam po tym lodzie
Sam się łamię
Pocę i tłuczę łokcie
A Ty zgrabnie
Kłaniasz się widowni
Wyklaskują Ci punkty
Za styl i zabójczy urok
10 na 10
Pełnia życia
Wyślizgałeś swoją ścieżę w tym świecie
A ja już zawsze będę potłuczony
***
Clumsy dance on ice
Twines of the poor
Straddled pirouettes
By myself on this ice
All alone I am collapsing
Sweating and pounding elbows
And you are deftly
Bowing to the audience
They are applauding your score
For the style and your enticing charm
10 out of 10
A full moon of life
You have slid your path in this world
And me... I will always be bruised
***
Clumsy dance on ice
Twines of the poor
Straddled pirouettes
By myself on this ice
All alone I am collapsing
Sweating and pounding elbows
And you are deftly
Bowing to the audience
They are applauding your score
For the style and your enticing charm
10 out of 10
A full moon of life
You have slid your path in this world
And me... I will always be bruised
poniedziałek, 27 października 2014
taki sam
w korytarzach nocy
i przedsionkach
zbyt wczesnego poranka
czekam na zbawienie
i przypominam sobie
kształty uczuć
one kiedyś były moje
zima trwa w tym lecie
coraz mniej pamiętam
własne imię
w korytarzach nocy
i przedsionkach
zbyt wczesnego poranka
porównuje twoje usta
z innymi
z tymi których próbowałem
i z obcymi
żyję w niebycie własnej wyobraźni
w bezsłowiu uczuć
i bezdźwięku płaczu
w korytarzach nocy
i przedsionkach
zbyt wczesnego poranka
szukam słów
jeszcze niewypowiedzianych
słów których nie stworzymy
słów których nie poznasz
zbędziemy uśmiechem
to czego nie rozumiesz
i wszystkie moje widma
w korytarzach nocy
i przedsionkach
zbyt wczesnego poranka
i przedsionkach
zbyt wczesnego poranka
czekam na zbawienie
i przypominam sobie
kształty uczuć
one kiedyś były moje
zima trwa w tym lecie
coraz mniej pamiętam
własne imię
w korytarzach nocy
i przedsionkach
zbyt wczesnego poranka
porównuje twoje usta
z innymi
z tymi których próbowałem
i z obcymi
żyję w niebycie własnej wyobraźni
w bezsłowiu uczuć
i bezdźwięku płaczu
w korytarzach nocy
i przedsionkach
zbyt wczesnego poranka
szukam słów
jeszcze niewypowiedzianych
słów których nie stworzymy
słów których nie poznasz
zbędziemy uśmiechem
to czego nie rozumiesz
i wszystkie moje widma
w korytarzach nocy
i przedsionkach
zbyt wczesnego poranka
jestem
błądzę tam
wciąż sam
piątek, 8 sierpnia 2014
lament pomyślności
upływ czasu
odliczam
w łzach startych
ze wstydem z twarzy
łzy płyną nieustannie
łzy rozpaczy
i łzy radości
jakkolwiek
zawsze w atmosferze
konsternacji
rozcieram sekundy
w stronę skroni
wiodąc dłońmi
po twarzy ku brodzie
moje dłonie spotykają się
w geście proszącym
i dziękczynnym
jakie bądź
są łzy
zawsze dziękuję
i zawsze proszę
z pokorą kłaniam się
życiu światu i wam
ze łzami w oczach
liczę wspólnego
czasu ostanie krople
i kocham całym sercem
złe i dobre
całokształt
dlatego płaczę
bezustannie
odliczam
w łzach startych
ze wstydem z twarzy
łzy płyną nieustannie
łzy rozpaczy
i łzy radości
jakkolwiek
zawsze w atmosferze
konsternacji
rozcieram sekundy
w stronę skroni
wiodąc dłońmi
po twarzy ku brodzie
moje dłonie spotykają się
w geście proszącym
i dziękczynnym
jakie bądź
są łzy
zawsze dziękuję
i zawsze proszę
z pokorą kłaniam się
życiu światu i wam
ze łzami w oczach
liczę wspólnego
czasu ostanie krople
i kocham całym sercem
złe i dobre
całokształt
dlatego płaczę
bezustannie
czwartek, 26 czerwca 2014
najcieplejsze / the warmest
pamiętam
zimę najsroższą
to wtedy
żyłem w stanie
śmierci
pamiętam bezcelowość
beznamiętność
bezsilność ramion
śmierci
myślałem jak zawsze
o wszystkim
najbardziej o niczym
biegłem
obserwowałem
kształty oddechów
zamarzałem
na
śmierć
nie wiedziałem
jak ten ból
jak to oblodzenie
całego ciała
i odmarznięcie umysłu
na śmierć nie wiedziałem
jak to wszystko było mi
najcieplejsze
na śmierć bym zapomniał
jak lubowałem się w cierpieniu
***
I remember
the severest winter
that time
I lived in a state of
dying
I remember the uselessness
lack of passion
and impotence of arms of
death
I was thinking as always
about everything
mostly about nothing
I've been running
watching the shapes
of breaths
I've been freezing
to
death
I had no idea
how this pain
this frost
all over my body
and thaw of mind
for death I had no clue
how all of that was for me
the warmest
I would deathly forgot it
how I used to love dying
zimę najsroższą
to wtedy
żyłem w stanie
śmierci
pamiętam bezcelowość
beznamiętność
bezsilność ramion
śmierci
myślałem jak zawsze
o wszystkim
najbardziej o niczym
biegłem
obserwowałem
kształty oddechów
zamarzałem
na
śmierć
nie wiedziałem
jak ten ból
jak to oblodzenie
całego ciała
i odmarznięcie umysłu
na śmierć nie wiedziałem
jak to wszystko było mi
najcieplejsze
na śmierć bym zapomniał
jak lubowałem się w cierpieniu
***
I remember
the severest winter
that time
I lived in a state of
dying
I remember the uselessness
lack of passion
and impotence of arms of
death
I was thinking as always
about everything
mostly about nothing
I've been running
watching the shapes
of breaths
I've been freezing
to
death
I had no idea
how this pain
this frost
all over my body
and thaw of mind
for death I had no clue
how all of that was for me
the warmest
I would deathly forgot it
how I used to love dying
poniedziałek, 23 czerwca 2014
stary / old
skaczę z wysokości
w dół w dół
w grób
czasem z łopatą
gotową
w dłoniach
chowam głowę
gdy chcę strząsnąć
tych myśli o ciut
za wiele
szczęście pijam
o poranku i przed snem
modlę się
żeby nie topić się
w znakach zapytania
odpowiedzialnie
podchodzę
do spraw samospełnienia
zapominam o traumie
ukrzyżowania
poświęcenia
wzgardy
z wiecznością
kochanką
widzę jak jestem stary
czekam na siwe
i na obwisłe
na spokojne
z życiem z tyłu głowy
kiedy już tylko się je drapie
a nie ze zmęczenia strąca z czoła
krople potu lata
trwania
wyczekuję chwili
kiedy będzie wolno
odpoczywać i czekać
ostatniego dnia
kiedy nie wmusi mi nikt
młodości
i kiedy głęboka bruzda na czole
powie Ci
że ten człowiek wie co mówi
że wszystko to
to barwna karuzela
w której nic się nie zmienia
opada i szybuje w górę
kręci się niezmiennie
co jakiś czas jednak
zmienia pasażerów
***
jumping from the height
down down
into the grave
sometimes with a shovel
ready
in my hands
I bury my head
when I want to shake off
these thoughts a little bit
too much of them
I drink bliss
in the morning and at bedtime
I pray
for I don't want to drown
in the question marks
responsibly
I approach
self-fulfillment tasks
forgetting about the trauma
of crucifixion
sacrifice
contempt
with eternity
my dearest love
I see how old I am
I look forward the greyness
the saggy and floppy
the calm
life in the back of my head
when you just scratch it
and not out of fatigue
thrust down
the drops of sweat of years
of lasting
when no one will force me
to youthfulness
and when the deep furrow on my forehead
will tell you
that this man knows what he says
that all of this
is a colourful merry-go-round
in which nothing changes
falls and soars up
invariably revolves
however from time to time
changes its passengers
w dół w dół
w grób
czasem z łopatą
gotową
w dłoniach
chowam głowę
gdy chcę strząsnąć
tych myśli o ciut
za wiele
szczęście pijam
o poranku i przed snem
modlę się
żeby nie topić się
w znakach zapytania
odpowiedzialnie
podchodzę
do spraw samospełnienia
zapominam o traumie
ukrzyżowania
poświęcenia
wzgardy
z wiecznością
kochanką
widzę jak jestem stary
czekam na siwe
i na obwisłe
na spokojne
z życiem z tyłu głowy
kiedy już tylko się je drapie
a nie ze zmęczenia strąca z czoła
krople potu lata
trwania
wyczekuję chwili
kiedy będzie wolno
odpoczywać i czekać
ostatniego dnia
kiedy nie wmusi mi nikt
młodości
i kiedy głęboka bruzda na czole
powie Ci
że ten człowiek wie co mówi
że wszystko to
to barwna karuzela
w której nic się nie zmienia
opada i szybuje w górę
kręci się niezmiennie
co jakiś czas jednak
zmienia pasażerów
***
jumping from the height
down down
into the grave
sometimes with a shovel
ready
in my hands
I bury my head
when I want to shake off
these thoughts a little bit
too much of them
I drink bliss
in the morning and at bedtime
I pray
for I don't want to drown
in the question marks
responsibly
I approach
self-fulfillment tasks
forgetting about the trauma
of crucifixion
sacrifice
contempt
with eternity
my dearest love
I see how old I am
I look forward the greyness
the saggy and floppy
the calm
life in the back of my head
when you just scratch it
and not out of fatigue
thrust down
the drops of sweat of years
of lasting
when no one will force me
to youthfulness
and when the deep furrow on my forehead
will tell you
that this man knows what he says
that all of this
is a colourful merry-go-round
in which nothing changes
falls and soars up
invariably revolves
however from time to time
changes its passengers
niedziela, 8 czerwca 2014
hołota
pierwsze jest światło
ostre przenikające
szpikulcem wbitym
w percepcję
jej bolesne narodziny
wzrasta nowe
dziecię galaktyka
uczy się
swych współrzędnych
w całym ukladzie
w zgodzie
i w zderzeniach ciał
odnajduje
projektorię
swojego lotu
a przynajmniej
po omacku
w spektakularnych
gwiezdych kraksach
sypie pył
i uczy się na błędach
a gdy tylko
pozna swoją
ścieżkę
albo zgodzi się
na wytyczne zderzeń
traci swoją moc
we wszystkich zmysłach
wytrąca smaki
ulatnia zapachy
mówi ciszej
i nie daje się
kaleczyć światłu
ciemność staje się
ukojeniem
zwięczeniem swojego życia
wraca do korzeni
w pokłosiu
leżą szczątki
genezy
żyć to ginąć
ginąć to żyć
w drodze do wieczności
wszystko jest sprawiedliwe
wszystko znaczy
tak jak i nic nie wnosi
to sekunda
milimetr
pył kurzy
podmuch wiatru
gdy się kicha
i szum morza
niezmiennie ten sam
ostre przenikające
szpikulcem wbitym
w percepcję
jej bolesne narodziny
wzrasta nowe
dziecię galaktyka
uczy się
swych współrzędnych
w całym ukladzie
w zgodzie
i w zderzeniach ciał
odnajduje
projektorię
swojego lotu
a przynajmniej
po omacku
w spektakularnych
gwiezdych kraksach
sypie pył
i uczy się na błędach
a gdy tylko
pozna swoją
ścieżkę
albo zgodzi się
na wytyczne zderzeń
traci swoją moc
we wszystkich zmysłach
wytrąca smaki
ulatnia zapachy
mówi ciszej
i nie daje się
kaleczyć światłu
ciemność staje się
ukojeniem
zwięczeniem swojego życia
wraca do korzeni
w pokłosiu
leżą szczątki
genezy
żyć to ginąć
ginąć to żyć
w drodze do wieczności
wszystko jest sprawiedliwe
wszystko znaczy
tak jak i nic nie wnosi
to sekunda
milimetr
pył kurzy
podmuch wiatru
gdy się kicha
i szum morza
niezmiennie ten sam
gdybyśmy tylko nie tonęli w czerni
gdybysmy tylko nie ważyli złota
hołota
hołota
hołota
środa, 4 czerwca 2014
umarłem / and I died
umarłem
dla was to wczoraj
umarłem
ugrzązłem w wieczności
dla was
było to wczoraj
zobaczyłem
za wiele
i jak mało
przeżyłem
sekundę
trwającą wieki
ujrzałem atom
pełen w galaktyki
śniłem
że żyję
i żyję
jak we śnie
trwałem
długie lata
odliczając minuty
niszczyłem
światy
cząstkując materię
umierałem codziennie
by codziennie zmartwychwstawać
dziś jednak
dla was to wczoraj
ugrzązłem w wieczności
umarłem
dla nich będzie to jutro
na granicy
w kolorach
czerni szarości
i purpury
wśród ptasiej litanii
umarłem
w lamencie rynny
i płaczu deszczu
ugrzązłem w wieczności
we wszechświecie
koła w kole
wszechświata
w kropce
brodzę
wiem, że nigdy nie istniałem.
umarłem i wiem
brodzę w wieczności
28/05/2014
***
and I died
for you it was yesterday
I died
I got stuck in eternity
for you
it happened yesterday
I saw
too much
and so little though
I lived through
a second
lasting for ages
I saw an atom
filled with galaxies
I was dreaming
of me living
and I live
in a dream
I remained
for long years
counting seconds
I was destroying
worlds
fractionating the matter
I was dying everyday
so as I could resurrect
everyday
today however
for you it is yesterday
I got stuck in eternity
I died
for them it is going to be tomorrow
on the border
in colours of
black gray
and purple
in birds' litany
I died
in lament of the gutter
in the cry of rain
I got stuck in eternity
in the universe
of circle in the circle
of the universe
in a fix
I flounder
I know, I have never existed.
I died and I know
I flounder in eternity
dla was to wczoraj
umarłem
ugrzązłem w wieczności
dla was
było to wczoraj
zobaczyłem
za wiele
i jak mało
przeżyłem
sekundę
trwającą wieki
ujrzałem atom
pełen w galaktyki
śniłem
że żyję
i żyję
jak we śnie
trwałem
długie lata
odliczając minuty
niszczyłem
światy
cząstkując materię
umierałem codziennie
by codziennie zmartwychwstawać
dziś jednak
dla was to wczoraj
ugrzązłem w wieczności
umarłem
dla nich będzie to jutro
na granicy
w kolorach
czerni szarości
i purpury
wśród ptasiej litanii
umarłem
w lamencie rynny
i płaczu deszczu
ugrzązłem w wieczności
we wszechświecie
koła w kole
wszechświata
w kropce
brodzę
wiem, że nigdy nie istniałem.
umarłem i wiem
brodzę w wieczności
28/05/2014
***
and I died
for you it was yesterday
I died
I got stuck in eternity
for you
it happened yesterday
I saw
too much
and so little though
I lived through
a second
lasting for ages
I saw an atom
filled with galaxies
I was dreaming
of me living
and I live
in a dream
I remained
for long years
counting seconds
I was destroying
worlds
fractionating the matter
I was dying everyday
so as I could resurrect
everyday
today however
for you it is yesterday
I got stuck in eternity
I died
for them it is going to be tomorrow
on the border
in colours of
black gray
and purple
in birds' litany
I died
in lament of the gutter
in the cry of rain
I got stuck in eternity
in the universe
of circle in the circle
of the universe
in a fix
I flounder
I know, I have never existed.
I died and I know
I flounder in eternity
środa, 28 maja 2014
ziewam / yawn
złość jest żądna ofiar
obiektu zemsty
czy metody
brak mi
w imię złości
nie chcę karać
linczować
bezistotne
beznamiętne
nie miałoby to
sensu
ja chcę spać
przespać tę zmorę realiów
w innej rzeczywistości
ona nie trawi mnie
i nie wygryza ci oczu
ziewam
ja ziewam
gdy się denerwuję
***
anger claims its victims
the object of revenge
or a method
which I have lost
in the name of anger
I do not want to punish
to lynch
inessentially
passionless
that would be
a nonsens
can I please sleep
I would like to sleep through
the bane of reality
in the other one
this does not digest me
and gnaws your eyes
yawn
I yawn
when I am angry
obiektu zemsty
czy metody
brak mi
w imię złości
nie chcę karać
linczować
bezistotne
beznamiętne
nie miałoby to
sensu
ja chcę spać
przespać tę zmorę realiów
w innej rzeczywistości
ona nie trawi mnie
i nie wygryza ci oczu
ziewam
ja ziewam
gdy się denerwuję
***
anger claims its victims
the object of revenge
or a method
which I have lost
in the name of anger
I do not want to punish
to lynch
inessentially
passionless
that would be
a nonsens
can I please sleep
I would like to sleep through
the bane of reality
in the other one
this does not digest me
and gnaws your eyes
yawn
I yawn
when I am angry
czwartek, 24 kwietnia 2014
non existence / nieistnienie
non existence
I've been falling today
this long today
is dying now
I was playing house today
I was playing
being sweat
surrounded with chemicals
I composed
our fruit
now they're
juicy exposed
I've been grabbing today
whatever I've been advised
by my hen sense
cococo
ham
I haven't stammered
nor scraped with the claw
any trace
of my flightless fall
pell-mell
cackling chucking
to hell
into the dark
in the shimmer
of the surface
I've been falling today
I felt
like none would cry
if I just like that
didn't feel like existing
or if you wringed
this hun's neck
***
nieistnienie
dziś cały dzień spadałem
dziś cały ten dzień
dogorywa
bawiłem się dziś w dom
bawiłem się
w pocie
i w chemii
nadałem porządek
nasze owoce
są teraz
soczyście wyeksponowane
chwytałem się dziś
co tylko podpowiedział mi
zmysł kury
kokoko
szynka
nie wydukałem
ani nie wyskrobałem pazurem
śladów mego
nielotnego opadu
na kurzy łeb
i kurzą szyję
do diaska
w mrok
w lśnieniu
powierzchni
dziś spadałem
czułem się
jakby nikt nie płakał
gdybym tak o
zanieistniał
gdybyś ukręcił
kurze szyje
I've been falling today
this long today
is dying now
I was playing house today
I was playing
being sweat
surrounded with chemicals
I composed
our fruit
now they're
juicy exposed
I've been grabbing today
whatever I've been advised
by my hen sense
cococo
ham
I haven't stammered
nor scraped with the claw
any trace
of my flightless fall
pell-mell
cackling chucking
to hell
into the dark
in the shimmer
of the surface
I've been falling today
I felt
like none would cry
if I just like that
didn't feel like existing
or if you wringed
this hun's neck
***
nieistnienie
dziś cały dzień spadałem
dziś cały ten dzień
dogorywa
bawiłem się dziś w dom
bawiłem się
w pocie
i w chemii
nadałem porządek
nasze owoce
są teraz
soczyście wyeksponowane
chwytałem się dziś
co tylko podpowiedział mi
zmysł kury
kokoko
szynka
nie wydukałem
ani nie wyskrobałem pazurem
śladów mego
nielotnego opadu
na kurzy łeb
i kurzą szyję
do diaska
w mrok
w lśnieniu
powierzchni
dziś spadałem
czułem się
jakby nikt nie płakał
gdybym tak o
zanieistniał
gdybyś ukręcił
kurze szyje
piątek, 11 kwietnia 2014
jestem?
obracam się
z boku na
oku ani kszty
senności
w tej histori
wymyślonej
i odtwarzanej
na codzień
niedowierzam
chcę uczestniczyć
istnieć jak nigdy
jak nigdy niebywale
być
bo może gdy
opuszczę oczy
ze scenariusza
to może
jak klaps
zakończy się
ta projekcja
zabawa świadomością
i obracanie definicji
rozmyło
realne
wplotło
wyśnione
słowo jestem
niech nabiera pokory
jestem?
z boku na
oku ani kszty
senności
w tej histori
wymyślonej
i odtwarzanej
na codzień
niedowierzam
chcę uczestniczyć
istnieć jak nigdy
jak nigdy niebywale
być
bo może gdy
opuszczę oczy
ze scenariusza
to może
jak klaps
zakończy się
ta projekcja
zabawa świadomością
i obracanie definicji
rozmyło
realne
wplotło
wyśnione
słowo jestem
niech nabiera pokory
jestem?
niedziela, 16 marca 2014
pod ziemią
jadę
wiozę ciało
w tłoku mniejszym
niż zazwyczaj
jest sobota
wieczór
tudzież noc
a gwar jak
na jarmarku
ci sami milczący
zazwyczaj
ludzie
biją się teraz
o głos w tym jarmarku
gdy jadą w celach
w których brak miłości
milczą
a żebyś widział
jak promienieją
gdy wolne
szkoda mi ich
szkoda mi ludzi
jadących w celach
przeciwnych
szkoda mi ludzi
jadących bez tej
miłości
codziennie
szkoda
szkoda
że takiego jarmarku
nie ma codziennie
wiozę ciało
w tłoku mniejszym
niż zazwyczaj
jest sobota
wieczór
tudzież noc
a gwar jak
na jarmarku
ci sami milczący
zazwyczaj
ludzie
biją się teraz
o głos w tym jarmarku
gdy jadą w celach
w których brak miłości
milczą
a żebyś widział
jak promienieją
gdy wolne
szkoda mi ich
szkoda mi ludzi
jadących w celach
przeciwnych
szkoda mi ludzi
jadących bez tej
miłości
codziennie
szkoda
szkoda
że takiego jarmarku
nie ma codziennie
poniedziałek, 10 marca 2014
porąbani / fucked up
my sami
wytniemy się
w pień
wyrżniemy
się i cokolwiek
jeszcze tam zostanie
do odrąbania
zdechnie
przesiąknie
cudzą krwią
we własnych łzach
widzę stąd
gdzie podobno
Amerykanów
jednak nie było
to jak gra
w chińczyka
żaden tam
epos
fakty to już tylko
duperele
zasłona dymna
powtórka codzienna
z zasad tej uciechy
najdawniejszej
w rąbanie się
wypruwanie
charkanie
plucie
cięcie
przejęcie
okupacja
i strzały
my sami!
tacy.
sami
podwójnie
tak już mam
że widzę
bijemy się ze sobą
dosłownie w czerwieni
w przenośni we łzach
może gdybym był już stary
i gorzkie wspomnienie
wojny gdy miałem lat
zawsze za mało
gdzieś w zakamarkach
pod którąś z mądrych zmarszczek
może wtedy
już zrozumiem
to zabawa bez końca
i nie ma co próbować
ale my przecież...
my.
sami!
tacy
porąbani
***
we by ourselves
we'll cut
ourselves up
we'll butcher
ourselves up
and whatever
more we'll have
to chop off
it will die
and will soak
with someone else's blood
in its own tears
I can see from here
where apparently
Americans
haven't yet arrived
it's like playing
Sorry! or
Mensch ärgere dich nicht
it is not
any kind of epic
the facts are nowadays
nothing else than rubbish
smokescreen
daily replay
of the principles of this game
the oldest joy
of chopping up
ripping out
sniffing
spitting
cutting
acquisition
occupation
and firing
we by ourselves
we so.
same
it is the thing with me
I usually see
double
I usually see both
we are in two minds
we fight in red streams
we cry with same thoughts
maybe if i was old
and I had a bitter memory
of war when I was
always too young
smoewhere in the recesses
under any of the wise wrinkles
maybe than I
could understand
this fun has no end
and there is no use to try
but we still...
we!
by ourselves
so
fucked up
wytniemy się
w pień
wyrżniemy
się i cokolwiek
jeszcze tam zostanie
do odrąbania
zdechnie
przesiąknie
cudzą krwią
we własnych łzach
widzę stąd
gdzie podobno
Amerykanów
jednak nie było
to jak gra
w chińczyka
żaden tam
epos
fakty to już tylko
duperele
zasłona dymna
powtórka codzienna
z zasad tej uciechy
najdawniejszej
w rąbanie się
wypruwanie
charkanie
plucie
cięcie
przejęcie
okupacja
i strzały
my sami!
tacy.
sami
podwójnie
tak już mam
że widzę
bijemy się ze sobą
dosłownie w czerwieni
w przenośni we łzach
może gdybym był już stary
i gorzkie wspomnienie
wojny gdy miałem lat
zawsze za mało
gdzieś w zakamarkach
pod którąś z mądrych zmarszczek
może wtedy
już zrozumiem
to zabawa bez końca
i nie ma co próbować
ale my przecież...
my.
sami!
tacy
porąbani
***
we by ourselves
we'll cut
ourselves up
we'll butcher
ourselves up
and whatever
more we'll have
to chop off
it will die
and will soak
with someone else's blood
in its own tears
I can see from here
where apparently
Americans
haven't yet arrived
it's like playing
Sorry! or
Mensch ärgere dich nicht
it is not
any kind of epic
the facts are nowadays
nothing else than rubbish
smokescreen
daily replay
of the principles of this game
the oldest joy
of chopping up
ripping out
sniffing
spitting
cutting
acquisition
occupation
and firing
we by ourselves
we so.
same
it is the thing with me
I usually see
double
I usually see both
we are in two minds
we fight in red streams
we cry with same thoughts
maybe if i was old
and I had a bitter memory
of war when I was
always too young
smoewhere in the recesses
under any of the wise wrinkles
maybe than I
could understand
this fun has no end
and there is no use to try
but we still...
we!
by ourselves
so
fucked up
czwartek, 20 lutego 2014
Mój teatr
To już kolejny
angaż w tym teatrze
kulminacja
katharsis
roli nieszczęśnika
w nowym scenariuszu
didaskalia każą
śmiać się
To już kolejny
angaż w tym teatrze
próby przebiegają
znakomicie
nawet przerwy
na papierosa
owocują w pomysły
To już kolejny
angaż w tym teatrze
wielka premiera odbyła się
i była omal bezbłędna
reakcja publiki
umiarkowanie różna
To już kolejny
angaż w tym teatrze
sztuka się przyjęła
gramy 8 razy w miesiącu
a nam się już odbija
To już kolejny
angaż w tym teatrze
wciąż klaszczą kiedy
my mamy ich głęboko
To już kolejny
angaż w tym teatrze
patrzę
bezdennym wzrokiem
sponiewieram otoczenie
To kolejny już
angaż w mym
Teatrze
piątek, 24 stycznia 2014
spowiadam się / I confess
spowiadam się
noszę w sobie
smutek lat
dwudziestu
niby nic
dziś to
jedna piąta
życia
i co piąta
dusza
noszę w sobie
tyle samo
co ci garbaci
chylący się
starcy
w zacisznych
kątach mojego bytu
dokarmiam dzikie
demony
jestem pierwiastkiem
mogę genialnie zabijać
wybrałem genialnie żyć
spowiadam się
umieram
wydycham
wydalam
ginę
spowiadam się
żyję najświadomiej
w splocie materii
nieświadomy jego końca
spowiadam się
dorośli wierzą w miłość
nauczyłem się
spowiedzi
/
I confess
I confess
I carry in myself
grief aged
twenty
seems like nothing
today it is
one-fifth
of life
and every fifth
soul
I carry in myself
same
as those humpy
leaning
elders
in snug
corners of my being
I fatten wild
daemons
I am an elementary body
I can kill splendidly
I've choosen splendid
life
I confess
I'm dying
exhaling
excreting
I'm falling
I confess
I live highly consciously
in the weave of matter
not knowing its end
I confess
adults believe in love
I have learned
to confession
Subskrybuj:
Posty (Atom)