Ohydne
gnijące
wydzieliny
sączą się
z ucha z nosa z ust
parują toksyczne łzy
dłonie zastygłe
w proszącym geście
z wyczekiwaniem na twarzy
swym karcącym spojrzeniem
penetruje mnie
lepsza wersja
ten dobry ja
wyczytałem gdzieś
że brak cnoty
może być dowodem na jej istnienie
zły ja lubi to
szuka usprawiedliwień
chwyta się najbzdurniejszych faktów
rycersko broniąc
brudnych hedonizmów
robię rzeczy
różne w swej naturze
nijako wynaturzone
niby nic
nic się nic
nie stało się
działo
się oj oj
to nic
często świdruję lustro
oczami szukam kontaktu
bo podobno w nich dusza
a mając ją
podobno ma się jakieś granice
tymczasem
próżnia zza brązowej tęczówki
wysysa
plądruje
i widzę wtedy
że brak mi godności
sumiennie
udowadniam to sobie
co dzień modlę się
po swojemu
***
evil prayer
hideous
rotting
secretions
weep
from the ear to the nose and mouth
toxic tears evaporate
hands frozen
in pleading gesture
with anticipation on his face
with his reproachful glance
he penetrates me
better version
the good I
I read somewhere
that the lack of virtue
may be evidence for its existence
bad I loves it
looking for excuses
he grasps the most absurd facts
gallantly defending
his dirty hedonisms
I do things
different in their nature
vaguely perverse
like nothing
nothing nothing
happened
happened
and and
it's realy
no big deal
I stare often in the mirror
eye contact I'm looking for
because apparently
there's a soul in
and with it they say
you have a limit
meanwhile
vacuum behind the brown iris
sucks
plundering
and than I see
I lack dignity
faithfully
I prove it to myself
I pray every day
as I was taught
3 komentarze:
zacny.
<3
Vincencie drogi
na nic mi Twe przestrogi
tośże kult żaden nie prowadzon
zamętu niezawisłych zgromadzon
czyń honory a i bądź mi luby
bom ja szukam mej zguby
w mieście pustym marnym
przepełniony spiskiem agralnym
czuwaj z dali to i z bliska
trzymaj order za zasługi
lecz oszczędź im zbiegowiska
popędzając dawne długi
Prześlij komentarz