zacisnęły się płuca
nie, ja je zapadłem
wbiłem jaźń komórek wskroś
wpięły się i parząc płuca
zabolało
wyparzyło
blisko później
w biegu czasu
tchnąłem
mróz w obolałe przestrzenie
klęczę niepokornie
nie zaszczycam góry wzrokiem
w grudzie asfaltu
grzebię zdzieram
wygryzam co moje
na czworaka dziko
szukam śladów bycia
tym kim zapomniałem się stać
zaślepiony
zwracam światu pawiem
wszystko
do ostatniej kropli
żółci i goryczy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz