paznokieć egzaltacji
wrasta coraz głębiej
przebił już skórę
zaczyna
boleśnie
wrzynać się w mięso
mamy dzień trzeci
umieram już
i rodzę się
za długo
bo nie jestem debilem
nie dane mi było
zostać idiotą
albo chociaż
strażakiem
żądza profanacji płonie
las w którym biegnę
czernieje
popieleje
tak mnie goni
środa popielcowa
żałuj za grzechy
nie idioto
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz