Odbiło się wybicie
Godziny echa
Cisza wzmogła się
I szumieć zaczęła
Donośniej
Trwoniąc spojrzenia
I wystukując rytm
Skupienia i rozluźnienia
Soczewki
Zbliżam się
Do małej
Wielkiej niewiadomej
W tym stanie czasosyntezy
Koroduję przestrzeń
I do kwadratu
Do sześcianu
Wytyczam azymut przeciągnięć
Pleców i prozaicznych
Tęsknot serca